Jeśli publikujecie artykuły i książki, wygłaszacie referaty na konferencjach, a następnie macie poczucie, że to wszystko znika w niebycie, natłoku danych, szybkim zapomnieniu, zachęcam Was wszystkich gorąco do założenia swoich stron w Google Scholar, Research Gate i Academia.edu oraz uzupełnienia własnego profilu na portalu pracownika UG. Wtedy zobaczycie, że są ludzie, którzy szukają publikacji, informacji, ludzi - akurat takich, jak Wy, interesują się podobnymi rzeczami, znajdą i wykorzystają Waszą pracę. Można zamieszczać swoje dokumenty w PDF (pamiętając o ich opisaniu - z jakiej to konferencji, jakiej publikacji, jakich stron). Wiele uczelni i bibliotek ma już (lub właśnie tworzy) swoje ogólnodostępne repozytoria (np. UAM), ale lepiej nie czekać na gdańskie, tylko się komunikować ze światem. Jeśli artykuły są polskie - nie szkodzi, mogą być odczytywane przez Białorusinów, Ukraińców, Rosjan, Czechów (zdarzyło mi się!), po polsku nasi ziomkowie czytają też w Niemczech, Skandynawii, USA i dalej. Można niezależnie od tego opublikować choćby krótkie streszczenia tekstów po angielsku. W Research Gate można zadać pytanie, odpowiedzieć na czyjeś, podyskutować, w Google Scholar można sprawdzić, kto Was cytował. Trochę pracy, ale dużo przyjemności, kiedy każdego dnia przyjdzie do Was informacja - ktoś szukał, znalazł, zajrzał! No i widać - co ludzi interesuje z tych rzeczy, którymi się już zajmowaliście, co jest dla nich najbardziej żywym, atrakcyjnym tematem. Po prostu informacja zwrotna.
Powodzenia, Dorota
Pełna zgoda z tym, co napisałaś, Dorota :) Pozostaje jedna rzecz do rozwiązania - co zrobić z tekstami, do których praw autorskich zrzekamy się podpisując umowę z wydawnictwami? To takie retoryczne pytanie, ale istotne w 2 kontekstach. Po pierwsze: faktycznie pojawia się problem, czy możemy je publikować, a jak tak, to w jakiej formie. Po drugie: może warto jednak sprzeciwiać się podpisywaniu umów, w których cedujemy prawo zarządzania naszą własnością intelektualną wydawnictwom, które mam wrażenie często słabiej przyczyniają się do popularyzacji efektów naszej pracy niż zamieszczanie tekstów w domenie publicznej.
OdpowiedzUsuńTrzeba się wczytać w przepisy, np. http://otwartanauka.cel.agh.edu.pl/mod/book/view.php?id=28&chapterid=68
OdpowiedzUsuńAle według mojej wiedzy nie zrzekamy się praw autorskich (one pozostają przy nas), a jedynie praw majątkowych - czyli prawa do czerpania zysku ze sprzedaży naszych tekstów. W większości wypadków wydawnictwa naukowe żadnych zysków ze sprzedaży książek nie czerpią. W wydawnictwach komercyjnych jest nieco inaczej i tu najlepiej zapytać o zgodę (albo upublicznić tekst po zaprzestaniu sprzedaży książek).
D.
Jeśli chodzi o czasopisma zagraniczne to tutaj jest strona http://www.sherpa.ac.uk/romeo/search.php na której kolorami oznaczone są możliwości publikowania artykułów w formie pre-print, post-print, w wersji każdej lub żadnej. Jeśli chodzi o polskie pisma, to wiele z nich właśnie się otworzyło na dostęp w bibliotece czasopism PAN.
OdpowiedzUsuńD.
Dzięki, poczytam o tych ustaleniach. Przyznaję, że skomentowałem mając przede wszystkim obawy przed zamieszczaniem online różnych tekstów. Jeśli już teraz jest w miarę okej, a my dołożymy do tego nacisk na promocję ruchu spod znaku 'open access', to będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńTak, chyba więcej szkody niesie niepokój, że coś możemy zrobić nie tak i powstrzymywanie się od udostępniania niż (moim zdaniem niewielkie) ryzyko, że faktycznie narazimy jakiegoś wydawcę na straty finansowe :)
OdpowiedzUsuńW sumie nasza praca wykonywana za publiczne pieniądze i nasze prywatne samodofinansowania może i powinna się komuś na coś kiedyś możliwie szeroko przydać :)
D.
Jeszcze jedna ważna rzecz. Chyba 2 lata temu poproszono nas, żebyśmy przestali udostępniać skserowane materiały studentom. Z tego, co wiem, nie ma żadnych przeciwwskazań, żebyśmy jednak je (całkiem oficjalnie) udostępniali. A te prośby były efektem jakichś nacisków ze strony wydawnictw. Działajmy więc w tym duchu: http://prawokultury.pl/newsy/kampania-spoleczna-prawo-kultury/
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Będę na pewno tu częściej.
OdpowiedzUsuń