W najbliższą środę chciałabym zaprosić wszystkich chętnych do rozmowy na temat obyczajowości wokół polskiego stołu. Spotkanie jak zwykle D503 WNS UG, 10.15-12.00
Dorota
Moje pare groszy do dyskusji: byłam zaproszona do knajpy 'Old Warsaw' - gdzieś w północno-zachodnich okolicach Chicago, blisko miasta już. W ramach polskiej gościnności był tam bufet z gołabkami, pierożkami, kaszą gryczaną i masą innych rzeczy - na zasadzie 'jesz ile chcesz'. Kelnerka-Polka przynosiła 'dokładkę' kawy - jak w amerykańskim filmie, z miną typową warszawską, skwaśniałą - ale w filmach amerykanskich ich kelnerki mają też miny niezbyt radosne. A więc, dano mi było dośwaidczyć polskiej gościnnościnności transnarodowej skomercjalizowanej - w stylu fusion. ;-) Ciekawa jestem waszej dyskusji.
To ja dorzucę cytat Justyny Straczuk (2013: 211) z podlaskich Topolan: "I mama zaszła do mojej babci i mówi: Mamo, dajcie choć te kilku soczek słoniny. A na szto tobie? No, priwioł sołtys czołowieka na noc i żeby naskwarić kartofli. Ooo, to szcze czużomu czołowieku, kab to sabie! I nie dała. To mama szła calutką drogę i płakała, a ona nie dała. I mama z postom kartofli nagotowała i mleko, i to było Sylwestra. I ten człowiek to zjadł, co nasze jedli." Dorota
Jeszcze krótkie wyjaśnienie - Justyna Straczuk nie jest z podlaskich Topolan, jak można by sądzić z powyższego komentarza, lecz robiła tam badania etnograficzne, które opisała w bardzo ciekawej książce "Cmentarz i stół". Polecam! D.
Moje pare groszy do dyskusji: byłam zaproszona do knajpy 'Old Warsaw' - gdzieś w północno-zachodnich okolicach Chicago, blisko miasta już. W ramach polskiej gościnności był tam bufet z gołabkami, pierożkami, kaszą gryczaną i masą innych rzeczy - na zasadzie 'jesz ile chcesz'. Kelnerka-Polka przynosiła 'dokładkę' kawy - jak w amerykańskim filmie, z miną typową warszawską, skwaśniałą - ale w filmach amerykanskich ich kelnerki mają też miny niezbyt radosne. A więc, dano mi było dośwaidczyć polskiej gościnnościnności transnarodowej skomercjalizowanej - w stylu fusion. ;-) Ciekawa jestem waszej dyskusji.
OdpowiedzUsuńTo ja dorzucę cytat Justyny Straczuk (2013: 211) z podlaskich Topolan: "I mama zaszła do mojej babci i mówi: Mamo, dajcie choć te kilku soczek słoniny. A na szto tobie? No, priwioł sołtys czołowieka na noc i żeby naskwarić kartofli. Ooo, to szcze czużomu czołowieku, kab to sabie! I nie dała. To mama szła calutką drogę i płakała, a ona nie dała. I mama z postom kartofli nagotowała i mleko, i to było Sylwestra. I ten człowiek to zjadł, co nasze jedli."
OdpowiedzUsuńDorota
Jeszcze krótkie wyjaśnienie - Justyna Straczuk nie jest z podlaskich Topolan, jak można by sądzić z powyższego komentarza, lecz robiła tam badania etnograficzne, które opisała w bardzo ciekawej książce "Cmentarz i stół". Polecam!
OdpowiedzUsuńD.