4 maja 2014

7 maj Katarzyna Wyrzykowska: Rynek fonograficzny w Polsce: ludzie, instytucje, procesy


Na najbliższym środowym spotkaniu 7 maja będzie u nas gościć Katarzyna Wyrzykowska, która specjalizuje się w socjologii muzyki, jest doktorantką w IFIS PAN (promotor: prof. Wojciech J. Burszta) i wiceprzewodniczącą Oddziału Warszawskiego PTS. Od grudnia 2011 do stycznia 2013 razem z zespołem prowadziła badania nad wymiarami uczestnictwa warszawskiej młodzieży w kulturze muzycznej z perspektywy znaczenia tej aktywności dla jej stylu życia. Więcej informacji: www.wyrzykowska.net
Celem prezentacji będzie scharakteryzowanie polskiego rynku fonograficznego i jego zmian spowodowanych m.in. rozwojem nowych nośników i technologii oraz zmianami ram prawnych. Wystąpienie będzie bazować na badaniu polskich firm fonograficznych przeprowadzonym w ramach projektu „Rynek muzyczny w Polsce z perspektywy firm fonograficznych” zrealizowanego w 2013 przez Instytut Muzyki i Tańca oraz Polskie Centrum Informacji Muzycznej ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pełen raport dostępny jest pod adresem:http://imit.org.pl/uploads/materials/files/Raport%20-%20Rynek%20fonograficzny.pdf
Spotkanie zaczniemy o godzinie 10.15 w pokoju D503 WNS UG.
Współorganizatorem spotkania jest Oddział Gdański Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.

10 komentarzy:

  1. Omija mnie w tym miesiącu to co ciekawe i to co lubię, ale cieszę się, że Kasia Wyrzykowska będzie w Gdańku - świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda Aniu, że Ciebie nie będzie :( KW

      Usuń
  2. No opowiadajcie, Kasiu, słuchacze, jak Wam poszło? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia przedstawiła bardzo wiele ciekawych informacji o rynku muzycznym w Polsce. Jeśli ktoś nie był zorientowany w temacie wcześniej (tak jak ja) teraz jest już na pewno zainteresowany. Fajnie byłoby poszukać (i znaleźć) analogie o funkcjonowaniu kultury w Polsce również w innych dziedzinach twórczości. Trochę smutne jest to, że ludzie, którym udaje się uratować od niebytu, utrwalić na nośnikach, wypromować i sprzedać dobrą muzykę w Polsce i zagranicą, robią to raczej wbrew wszystkiemu niż dzięki pomocy kogokolwiek (czyt. biznesu, instytucji kultury, państwa). Taki na przykład słynny pan Bocian - jednoosobowa organizacja, mecenas kultury "po godzinach", który jest, jak zrozumiałam, mistrzem i symboliczną postacią swojego gatunku i bez którego... Inni to ci, którym pomagają w domu żona i dzieci, jeszcze inni, którzy wydają płyty dzięki sprzedaży odzieży lub mieszkań, tak na boku. Dla mnie była to bardzo pouczająca wiedza, która obala większość mitów o "biznesie" wspierającym polską kulturę, naukę i, generalnie, polskie innowacje. Optymistyczne jest, że takich ludzi w Polsce, którzy pracują dla kultury i dzięki którym wiele się w muzyce dzieje, jest całkiem sporo. Że udaje im się przetrwać wbrew zakusom wielkich firm - bo po prostu robią to dla siebie, dla swoich środowisk i logika zysku nie jest jedyną, którą rozumieją. Brawa dla zespołu badawczego, który uchwycił w tak krótkim czasie tak wiele interesujących procesów!
    Dorota RS

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo to interesujące, rzeczywiście, dziękuję, Doroto, za opowiedzenie... Może ta chęć tworzenia (muzyki itd.) jest po prostu tak podstawowa/pierwotna, że wszystkie biznesy, instytucje po prostu nie maja 'interesu' w tym, żeby to promować, bo to i samo kipi. W sumie jeśli nałożyć Twoje streszczenie, Doroto, na obraz rynku pracy, w ktorym praca jest niepewna, a jeśli bywa opłacalna, to często kosztem korporacyjnych marazmów, więc czas wolny (moj konik, przepraszam) staje się taką alternatywą dla tożsamości jednostki, takim pozytywnym punktem zaczepienia. Trudno, sprzedaje domy, ale przynajmniej wiem, że nagrałem płytę... czy coś. Inną kwestią jest to, że ze strony 'leisure business' (a to moze byc wszytsko od McDonalda po hale koncertową, od wlaściciela gruntu używanego pod jarmark lub firmy odzieży narciarskiej) jest wielkie zainteresowanie tym, żebyśmy identyfikowali się nie tylko z pracą, a właściwie najbardziej nie z pracą, a więc tworzy się dyskurs opowiadania o sobie przez pasję i hobby. I też tutaj nie ma granicy między profesjonalną muzyka a amatorską, tj. ona jest społecznie kostruowana. (W Anglii np. w pubach słyszałam muzyków w ramach sesji Open Mic - kto chce przychodzi i gra parę utworów - którzy byli o niebo lepsi niż parę muzyków, których słyszałam w TV albo radio).
    Swoją drogą rzeczywiście absolutnie smutne jest i niedobre, że dobrej muzyki nie usłyszy się w radio, bo działa jakaś pomylona logika pszczania z list przebojów wg korporacyjnych rozkazów; że wykonawcy polscy nie mają co liczyć na wsparcie państwa itd. Ale np. "Ich Troje" było ostatnio w Chicago, i co? Duży sukses! Nie wiem, czy oglądaliście film "Looking for Sugarman" (czy jakoś tak, w Polsce widziałam ale zapomniałam jaki jest dokładny tytuł) - to jest dość dobrze zrobiony film dokumentalny o muzyku z Detroit, który był absolutnie "wypluty" przez rynek amrykański, nie zapotrzebowany, ale zrobił oszołamiającą karierę w RPA - tyle, że o tym nie wiedział, i pracował jako robotnik, był też bezrobotnym itd.
    Dzięki, Doroto, raz jeszcze, i dzięki Kasiu droga, bardzo żałuję, że nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za błędy i nieład, ale szczera emocja za tym: zaciekawienia i podziwu dla badaczy! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dużo cennych refleksji wzbudził ten temat, dziękuję A. Kasia wyraziła gotowość przyjechania jeszcze do nas. Może zrobimy zatem np. za rok spotkanie poświęcone tej problematyce z szerszej perspektywy.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  8. 21 year old Systems Administrator II Hermina Mapston, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and Electronics. Took a trip to Yin Xu and drives a Fox. dlaczego nie sprobowac tego

    OdpowiedzUsuń